Absolwenci o szkole

Wpomnienia Joanny Baran

Był ciepły wrześniowy poranek 1985 roku. Razem z mamą stałam wśród tłumu innych dzieci odświętnie ubranych i uśmiechniętych. W ich oczach, podobnie jak w moich, malowała się radość, ale także obawa przed tym co nowe i nieznane. Uroczyste rozpoczęcie roku zakończyło się spotkaniem z naszą Panią wychowawczynią Heleną Domańską. Dla grupy siedmioletnich brzdąców z rozwichrzonymi czuprynami i ciekawymi spojrzeniami stała się ona drugą mamą. Z jej pomocą uczyliśmy się pisać i czytać. Ona wpajała nam zasady dobrego wychowania karcąc za podpieranie się łokciami, gadulstwo i bieganie po korytarzu. Dawała wskazówki, jak należy opiekować się chomikiem, który mieszkał w swoim akwarium w rogu sali. W trzeciej klasie trudu naszego nauczania i wychowywania podjęła się Pani' Elżbieta Szczepańska. Dzięki niej na ścianach korytarzy pojawiły się bajecznie kolorowe rysunki, a nasza sala była zawsze oryginalnie udekorowana. Przełomem była dla mnie klasa czwarta. Nowi nauczyciele, nowe przedmioty i nowi, starsi uczniowie, których spotykałam na przerwach. W moich oczach byli oni prawie jak dorośli, a ja tak mała wśród nich z tarczą na ramieniu i tornistrem na plecach. Te trudne chwile pomagała nam przetrwać Janina Warczak. Razem z nią zwiedziliśmy Brzeg,. Nysę, muzeum w Łambinowicach oraz Wrocław, gdzie towarzyszyła nam nasza późniejsza wychowawczyni Izabela Komorowska. Pamiętam również wspaniałe lekcje plastyki z Panią Dorotą Docz, która przemieniała nas w rzeźbionych portrecistów oraz specjalistów od robienia witraży. Prawdziwą skarbnicą wiedzy były dla mnie lekcje historii prowadzone przez Panią Urszulę Izdebską. Nauczyła mnie ona wielu ciekawych rzeczy dotyczących przeszłości. Pani Anna Rudkowska na zajęciach z fizyki wyjaśniała nam prawa rządzące światem atomów i cząsteczek, tłumaczyła jak to się dzieje, że widzimy różne kolory i dlaczego nie można wejść dwa razy do tej samej wody. Jednak najmilej wspominam okres siódmej i ósmej klasy. Wówczas to wędrowaliśmy po górach i oddychaliśmy morskim powietrzem spędzając niezapomniany tydzień w Ustce. Wszystko to za sprawą naszej wspaniałej wychowawczyni Pani Izabeli Komorowskiej. Dzięki niej nauczyliśmy się nie tylko zasad gramatyki i ortografii, nauczyliśmy się także szacunku dla nas samych, zaczęliśmy dostrzegać potrzeby innych. Ona pomagała nam zrozumieć zachodzące u nas zmiany, powtarzała, ze w życiu należy być odpowiedzialnym i uczciwym. Razem z nami cieszyła się z tego, że pomyślnie zdaliśmy egzaminy do szkół średnich. Życzyłabym każdemu, aby w swoim życiu spotkał taką osobę jak Pani Izabela Komorowska, która buła nie tylko naszym nauczycielem ale także, a może przede wszystkim naszym przyjacielem.


Wpomnienia Agnieszki Kabarowskiej

" Nic nie jest w stanie dać człowiekowi
gwarancji, że zapanuje on nad światem lub,
że pozna go prawdziwie, lecz mimo to,
zaniechać tych wysiłków nie wolno,
bo stanowi to o wartości istoty"

B. Leśmian

Poszukiwania owej niezmienionej rzeczywistości, zarówno moje - Agnieszki Kabarowskiej, jak i brata Łukasza, rozpoczęły się bardzo wcześnie ( a dlaczego nie widzę lądu tam za morzem?, a dlaczego dziewczynkom nie wypada siadać okrakiem jak szalejący kowboj na filmie? , dlaczego wszystkie panie co miesiąc są takie nerwowe ? itd.,itd. ), jednak na dobre zawładnęły w okresie błyskawicznego rozwoju emocjonalnego każdego "bachora": W 1987 roku, po przeprowadzce rodzinnej z Ozimka do Opola (jeszcze- stolicy województwa ) dzieci Kabarowskich podjęły naukę w Szkole Podstawowej nr 18 (zgodnie z tradycją rodzinną). Ja, wraz z moim bratem bliźniakiem szczęśliwie trafiliśmy do klasy III b pani mgr Elżbiety Szczepańskiej. Do tej pory wzdychamy, że nie mieliśmy sposobności poznać Jej i zaprzyjaźnić się z Nią lepiej, jednak nie ulega wątpliwości, że wówczas - była ona dla nas kobietą - herosem, wzorcem niepodważalnym. Po pierwsze, dlatego że codziennie dojeżdżała na lekcje aż z Brzegu. a po drugie - że się nigdy, nawet na te najwcześniejsze zajęcia nie spóźniała! Wyczyn ten wydawał nam się imponujący, a dodatkowo podparty ogromną wiedzą i umiejętnościami wychowawczymi stawiał Ją w plejadzie gwiazd schyłku lat 80-tych. Kolejnym krokiem w przyszłość, już nieco bardziej znaczącym był etap wychowawstwa klasy "b" przez panią mgr Janinę Warczak. Był to okres, przynajmniej w moim przypadku, buntu i walki o swoje racje, pierwszych indywidualnych spostrzeżeń, publicznych kontrowersyjnych wypowiedzi i apeli, okres podburzania resztki wyrostków do obrony swoich praw (choć żadne nie było podważane ). Okres destrukcyjny dla całej instytucji klasowej, bo powodujący rozłamy "ideologiczne" wewnątrz owego organizmu. Okres bezmyślnego krzyku ostentacyjnego tupetu. OKRES PROTESTU. Ale według Camusa" jedyną najważniejszą prawdą i rolą człowieka jest żyć, mieć świadomość swego życia, swego buntu i swej wolności". Dlatego też, może moja postawa nie była tak zaskakująca dla pani magister, która to starała się być życzliwa i tolerancyjna wobec moich nieograniczonych ramami przyzwoitości idei. Zdawała się być nieugiętą i niepokonaną kobietą. Jej cierpliwość. chęć pomocy mi - wątłej trzcinie uginającej się pod podmuchami wiatru, ogromna siła woli siły i perswazji. a przede wszystkim doświadczenie życiowe i zawodowe wskazały mi tunel, w którym miałam szukać światła. a także postawiły fundamenty dla mojej, silnej obecnie. osobowości. Był to okres przełomowy, ale rzeczywiście bardzo istotny w procesie poznawania złożoności tego świata, dlatego też, za tę wytrwałość serdecznie Pani dziękuję! Po trzech latach. z nieco bardziej wyklarowanym usposobieniem weszłam stanowczo w ostatnią fazę wstępnego rozszyfrowania życia. Wtedy to - uważając się za "starą wyżeraczkę", w gronie innych szalonych nastolatków kosztowaliśmy uroków wiosennych plenerów w trakcie zajęć, smaku niskoprocentowych alkoholi po lekcjach oraz słodziutkich jak miód usteczek wymarzonego "przystojniaczka" (wieczorami). Nad tym wszystkim pieczę trzymała nasza pani wychowawczyni mgr Izabela Komorowska, która to - jakby na nasze życzenie - idąc z duchem czasu, rewelacyjnie będąc uświadomioną, nie przeszkadzała nam w rozwoju kulturalno - rozrywkowym. Wręcz przeciwnie - czyniła wszelkie wysiłki ; aby klasa się zsolidaryzowała i zespoliła na nowo. Organizowane przez Nią kilkudniowe wycieczki. ale także małe wypady na miasto, pozwalały nam na pełną samorealizację, satysfakcję i dumę bycia jednym z VII - VIII "b". Poza stricte towarzyskimi atutami, pani mgr Komorowska rozbudziła w niejednej z nas zapał do pracy. Wówczas ujawniły się ukryte talenty i ambicje. które teraz procentują na polu szkolno - naukowym. To ona właśnie dała mi szansę bliższego obcowania z literaturą piękną, rozbudziła we minie ducha humanisty i wskazała zarysy mojej najbliższej przyszłości. Pomogła mi odnaleźć siebie i rozwijać w tym kierunku. Dzięki Niej sztuka stała się dla mnie wytchnieniem. przystankiem w biegu życia i oazą, do której wiem, że będę wielokrotnie wracać. Wrażliwość ta była niezbędną podczas mojej nauki w Szkole Muzycznej. w Zespole Artystycznym" Legenda ", a obecnie - w chórze Filharmonii Opolskiej. To właśnie pod koniec podstawówki zachwyciłam się urokami klasyki i do teraz staram się tę fascynację pielęgnować. Obok duchowych przyjemności wciąż jednak szedł zapal do nauki. i tak - po ukończeniu II Liceum Ogólnokształcącego. na kierunku - początkowo humanistycznym. potem ogólnym z rozszerzonym językiem angielskim - zdałam na Wydział Filologiczny L'niwerS}1etu Opolskiego. gdzie studiuję na kierunku" Język biznesu" oraz stałam się słuchaczką Wyższej Szkoły Administracji i Zarządzania w trybie zaocznym na kierunku .. Marketing i zarządzanie ... Jako hobbistka zajęć pozaszkolnych - niedawno ukończyłam kurs pilotażu wycieczek zagranicznych z tytułem licencjata - zapewniając sobie mini zajęcie na przyszłość. a dodatkowo. między wykładami dorabiam jako nauczycielka języka angielskiego w szkołach podstawowych województwa opolskiego. Nie ukrywam. że grono pedagogiczne S. P. IX miało znaczący wpływ na moje obecne podejście metodyczne do dzieci Jesteście wszyscy dla mnie wzorcami, z których staram się wyciągać esencję, realizując w jak najciekawszy komunikatywny sposób program zajęć. Chodzą plotki, że jestem stworzona do tego zawodu... I ja tylko wiem, że to wszystko dzięki Wam! Wielkie Dzięki.(Agnieszka Kabarowska)


Wspomnienia Katarzyny Wysoty

Szkołę podstawową wspominam z dużym sentymentem. (choć zaklinałam się, że nigdy nie będę) Jednak po czterech latach spędzonych w liceum marzę, aby choć na chwilę znależć się tutaj. Szkoła ta była świadkiem moich sukcesów i porażek, śmiechu i płaczu,koleżeństwa i antypatii.Była miejscem,w którym lubiłam przebywać. Być może wynikało to z tego,iż nigdy nie miałam większych problemów z nauką. Nie zmienia to faktu, że lekcje jak dla większości uczniów dłużyły się w nieskończoność. Rysunki z plastyki u pani Docz wymagały nie lada wysiłku; zważywszy,że zdolności plastycznych nigdy nie miałam. Fizyka z panią Rutkowska była przysłowiową "bułką z masłem".(w niedalekiej przyszłości okazała się nią wcale nie być) Za geografią, jako przedmiotem, nigdy nie przepadałam. Jednak lekcje z panią Adamską nigdy mnie nie nudziły. Układanie krzyżówek geograficznych stało się wręcz moją pasją. Język polski był moim jedynym faworytem, wśród wielu innych przedmiotów.Dzięki pani Komorowskiej stałam się geniuszem ortograficznym i gramatycznym. Co więcej zawdzięczam jej częściowe utemperowanie mojego nieznośnego charakteru. Kiedy rozpoczęłam naukę w liceum zauważyłam, że nigdy między nauczycielem a uczniem nie wytworzy się bliższy kontakt. Nawet u mojego wychowawcy odczuwam pewną rezerwę. Pani M. Blicharz była moją najwspanialszą wychowawczynią, wymagającą a zarazem bardzo ciepła. Gdybym tylko mogła zatrzymałabym czas. Po co? By móc odrobić lekcje w pół godziny, biegać z koleżankami po podwórku i niczym się nie przejmować. Niestety każdy z nas musi w końcu dorosnąć i pożegnać się z pewnym okresem w naszym życiu, który nigdy już nie powróci.



Spis treści